czwartek, 27 maja 2010

Matka Gabriela (Papayannis)


darmowy hosting obrazków
Bóg przyzywa ludzi do Swojej służby w każdym wieku. Jedną z takich osób była grecka mniszka, matka Gabriela Papayannis (1897-1992). Urodzona w Konstantynopolu, w zamożnej greckiej rodzinie, jako najmłodsze, czwarte dziecko, odebrała znakomite wykształcenie. Władała swobodnie kilkoma językami, zarówno współczesnymi jak i bizantyjską greką.

W 1923 roku rodzina Papayannisów, w ramach „wymiany ludności” po wojnie grecko-tureckiej przeniosła się do Salonik. Przyszła mniszka Gabriela została pierwszą w historii studentką uniwersytetu w tym mieście i drugą Greczynką, która rozpoczęła studia wyższe. Wkrótce okazało się, że życie świeckie zupełnie jej nie pociąga. W 1932 roku czując wezwanie Chrystusa, Gabriela wyjechała do Aten, gdzie żyła samotnie i poświęciła się pracy w domach opieki. Kilka lat później wyjechała do Anglii (do Londynu dotarła z jednym funtem w kieszeni) gdzie studiowała fizjoterapię i pediatrię równocześnie opiekując się chorymi. Tuż po wojnie wróciła do Grecji działając w organizacji charytatywnej Friends Refugee Mission a w 1947 roku otworzyła w Atenach własny punkt fizjoterapii. Wtedy właśnie opracowała swój unikalny sposób leczenia, łączący zabiegi lecznicze i nieustanną modlitwę Jezusową. Jak wspominała po wielu latach, Bóg nie jeden raz wysłuchiwał jej modlitw i uleczył wielu pacjentów, zaś procedury lecznicze stanowiły czasem rodzaj „parawanu” dla uzdrawiania modlitwą.

Jednak dopiero w roku 1954, kiedy zmarła jej matka, Gabriela zdecydowała się poświęcić całkowicie ludziom. „Śmierć matki odcięła ostatnią nić łącząca mnie ze zwykłym materialnym życiem na tej Ziemi. Nagle stałam się martwa, martwa dla świata”. Po nocy spędzonej na modlitwie przed promieniejącą niestworzonym światłem ikoną Chrystusa Pantokratora, Gabriela zdecydowała się rozpocząć życie w całkowitym ubóstwie. W przeciągu kilku następnych miesięcy rozdała majątek ubogim i wyruszyła do Indii, gdzie przez cztery lata opiekowała się chorymi w leprozoriach a piąty rok spędziła żyjąc w odosobnieniu w Himalajach, gdzie poczuła powołanie do życia monastycznego. W roku 1959 przybyła do greckiego monasteru św. św. Marty i Marii w Betanii i złożyła tam śluby mnisze. Duchowy opiekun mniszek o. Teodozjusz zdumiony głębią wiary i pokorą Gabrieli nie podjął się kierownictwa duchowego. „Starcy dawnych czasów już nie żyją, ja z pewnością się do nich nie zaliczam” rzekł. „Przybyłaś tu aby zbawić swoją duszę. Jeżeli zacznę dawać ci wskazówki to obydwoje możemy nasze dusze zatracić. Ale jest tu pewien o. Jan, on będzie twoim starcem”. Chodziło o św. Jana Klimaka, którego „Drabina” (Lestwica) stała się, obok Ewangelii Janowej, jedyną lekturą matki Gabrieli.

Po kilku latach pobytu w Ziemi Świętej patriarcha Atenagoras polecił jej poświęcić się dziełom misyjnym, początkowo w USA i Francji, a potem ponownie w Indiach. Osiadła w miejscowości Nani Tal w stanie Utrat Pradesh, gdzie m.in. współpracowała z prawosławnym misjonarzem o. Lazarusem Moorem, tłumacząc Księgę Psalmów na języki lokalne. Kolejne lata upływają jej na misjach we wschodniej Afryce i Europie, gdzie archimandryta Sofroniusz (Sacharow) prosi ją o przyjęcie funkcji ihumeni (przeoryszy) żeńskiego monasteru w Essex.

W roku 1977 osiemdziesięcioletnia matka Gabriela powraca z misji i osiada w Atenach, wychodząc z założenia, że współczesne miasto to prawdziwa pustynia, spragniona pomocy i posługi duchowej. Mieszka w maleńkim mieszkaniu na poddaszu, w samym centrum greckiej stolicy, służąc duchową poradą tysiącom ludzi. Wśród jej uczniów i wielu znających gerontissę Ateńczyków mieszkanie znane jest jako Dom Aniołów. Czas od rana do wczesnego popołudnia upływa jej na modlitwie, potem przyjmuje wszystkich poszukujących rady i wsparcia. Tę posługę pełni do 1989 roku, kiedy postanawia wreszcie zamieszkać w odosobnieniu. Wybiera maleńki erem (pustelnię) położony na wyspie Egina, w pobliżu sanktuarium św. Nektariusza, jednak i tu nieprzerwanie ciągną do niej ludzie. Z początkiem Wielkiego Postu w 1990 roku lekarze diagnozują u niej nowotwór węzłów chłonnych. Matka Gabriela spędza okres postu w szpitalu, poszcząc i czytając Psałterz. Po przyjęciu komunii w dniu Paschy choroba w niewyjaśniony sposób w ciągu kilku dni ustępuje.

Niestrudzona gerontissa decyduje się na ostatnią podróż. Udaje się na wysepkę Leros, gdzie składa śluby Wielkiej Schemy i zakłada hezychastrion (mały monaster o regule szczególnie skoncentrowanej na modlitwie Jezusowej) p.w. Świętych Archaniołów. Tam też umiera w marcu 1992 roku.

Życiorys zapewne mało barwny, jak życie wielu innych ludzi, którzy oddali siebie Bogu i bliźnim. Jak napisał pewien człowiek, który znał matkę Gabrielę prze wiele lat, ciężko oddać słowami miłość, jaką okazywała ludziom i czystość jej duszy: „słowa są narzędziami tego świata, zaś osoba matki Gabrieli okryta była spokojem świata Przyszłego Wieku. Była wcielona miłością”.

Gerontissa Gabriela Papayannis nie poszukiwała chwały ani rozgłosu. Nie pozwalała za życia na publikację swoich pism i wypowiedzi. Pozwoliła tylko kilkakrotnie sfotografować się w ostatnich latach życia.

Biografia tej świętej kobiety naszych czasów zapewne nieprędko doczeka się polskiego przekładu, dlatego proponuję Czytelnikom tłumaczenie niektórych jej wypowiedzi, wiele z których przypomina słynne sentencje (apoftegmaty) Ojców Pustyni.
-----

Nie wiedza uzyskana przez edukację ale wiedza uzyskana przez cierpienie – oto duchowość prawosławia.

Nic nie jest tańsze od pieniędzy.

Lepsze piekło tutaj niż na tamtym świecie.

Pragniemy naszej wolności. Po co? Aby stać się niewolnikami własnych namiętności.

Bóg często żąda od nas nie czynów lecz intencji. Wystarczy, że widzi iż gotów jesteś pełnić Jego wolę.

To, co mówimy, trwa w wieczności.

Tylko kiedy wydoskonalisz się w miłości, możesz uwolnić się od namiętności.

Kiedy będziemy w potrzebie, Bóg pośle nam właściwą osobę. Wszyscy jesteśmy współtowarzyszami podróży.

Językiem Boga jest cisza.

Kto żyje przeszłością przypomina umarłego. Kto żyje marzeniami o przyszłości jest naiwny, gdyż przyszłość należy tylko do Boga. Radość Chrystusa można odnaleźć tylko w obecnej chwili, w wiecznym Bożym Teraz.

Bóg kocha twojego wroga tak samo, jak ciebie.

Wszyscy jesteśmy naczyniami, czasami wypełnia nas Światło, czasem Ciemność.

Jak piękna jest tajemnica jutrzejszego dnia!

Doświadczenie mówi mi, że nie jesteśmy w stanie sami pomóc komukolwiek. Pomoc przychodzi tylko od Boga, we właściwym czasie.

Tak łatwo pościć, kiedy ktoś chce się odchudzić i jakże trudno przychodzi post w środy i piątki, którego wymaga od nas Kościół.

Każdego ranka otwórz nową stronę i podpisz ją in blanco. Pozwól Bogu dopisać resztę.

Jeśli nie osiągniesz punktu rozpaczy, nigdy nie ujrzysz Światłości. Niektórzy pragną dotrzeć do Zmartwychwstania omijając po drodze Golgotę.

Każdy człowiek jest posłańcem.

Konferencja: ludzie, którzy nie są w stanie niczego zrobić spotykają się aby stwierdzić, że niczego nie da się zrobić.

Jezus Chrystus dał nam złotą zasadę postępowania: bądź samotny ale z ludźmi.

Nigdy nie utożsamiaj jakiejś osoby ze złem, które ci uczyniła. Dostrzegaj Chrystusa w jej sercu.

Człowiek niezdecydowany nie znajdzie sobie miejsca w życiu.

Życie Kościoła leży poza sferą wszelkiej dyscypliny moralnej lub obowiązków religijnych. Jest to transcendencja moralności w duchowość.

Najwyższym aktem miłosierdzia jest mówić dobrze o ludziach.

Dając innym radość będziesz pierwszym, który ją odczuje.

Niech Bóg stoi między tobą a twoim celem. Nie twój cel miedzy tobą a Bogiem.

Korespondencja to jedyny sposób łączenia samotności z przyjaźnią.

Kontakty z ludźmi są problemem, kiedy ”Ja” znajduje się wyżej niż “Ty”.

Dopiero robiąc przerwę pozwalamy aniołom uczynić coś dla nas.

Każdego dnia powinniśmy Go prosić aby łamał naszą wolę i czynił ją Swoją.

Łaska Boga nadchodzi, kiedy wyciągamy rękę.. Bóg jest zawsze gotów udzielić nam Swej łaski, ale gdzie jest ręka?

Jeżeli poprosisz o przysługę zajętego człowieka, wyświadczy ci ją. Próżny lub leniwy, nigdy.

Biada mi jeśli nie mam miłości!

Na statkach zdarza się, że jeden marynarz chwyta drugiego za gardło. Mimo to statek dopływa do celu. Podobnie jest z Kościołem, ponieważ u steru stoi Chrystus.

Miłość to nigdy nie mówić “nie”, “ale” i “nie chcę”.

To czego nie lubisz, spotka cię pewnego dnia. Z tego powodu dobrze nie mieć rzeczy, których się nie lubi.

Im mocniej są zamknięte drzwi miejsca, w którym się modlisz, tym szerzej otwarte bramy Nieba.

Kiedy mówimy o kimś, że jest “wrażliwy”, oznacza to, że zostało zranione jego ego i jest mu przykro, gdyż jest pyszny. To samo dzieje się z dziećmi, które wybuchają płaczem, gdy tylko ktoś przeciwstawi się ich zachciankom. Nie tak winien zachowywać się człowiek Boży. Święci nie byli dumni i wszystko, co im czyniono, przyjmowali z pokorą i spokojem. Ich dusza nie była “wrażliwa”, nie można było jej obrazić gdyż była pełna miłości i wolna od namiętności.

Pragniesz coś zrobić? Nie mów o tym głośno. Taka rzecz “zmaterializuje” się w słowach i trudno będzie zrealizować ją w rzeczywistości. Zachowaj więc ją w tajemnicy do końca – przed wszystkimi!

Kto nie traci, ten nie znajduje.

Nie jest winą igumena, że jest zbyt wymagający. To wina twojego sumienia.

Jeżeli węgiel nie będzie “obity”, jak stanie się diamentem?

Zły humor to inna nazwa egoizmu.

To, co świat nazywa zbiegiem okoliczności, ja nazywam spotkaniem.

Uważaj na ludzi, którzy usiłują cię obrazić a potem prosić o przebaczenie. Dostarczysz im podwójnej satysfakcji: obrazili cię a ty im wybaczyłeś.

Nie to, co wiesz, ale to, co znajdujesz.

Łatwiej poświęcić się za tych, których kochasz, niż z nimi żyć.

Jesteś wolny tylko wtedy, kiedy jesteś zamknięty.

Wszystkich można obdarzyć radością. Jednych przychodząc, innych wychodząc.

Nigdy nie oczekuj, że zrozumie cię ktoś poza Bogiem.

Nawet w tym życiu Chrystus wskrzesza nas z martwych.

Nie słuchaj co mówią. Patrz co robią.

Nie muszę cię znać. Muszę cię kochać.

Zawsze naprzód. Choćby w tempie żółwia.

Wolność rodzi się z bólu.

Przyjdźcie, pomilczmy.


Opracował Andrzej Fiderkiewicz

4 komentarze:

  1. dopiero niedawno trafiłam na tego bloga, przeczytałam wszystkie wpisy i napiszę tylko: dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również dopiero wczoraj znalazłem owego bloga. Przyłączam się do podziękowań :) Szkoda tylko, że blog nie jest prowadzony regularnie i że zawiera tak mało wpisów :)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem głęboko wzruszona.J.

    OdpowiedzUsuń
  4. 26 yr old Administrative Officer Gerianne Govan, hailing from Picton enjoys watching movies like Analyze This and Flying disc. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Mirage. kliknij tutaj, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń